Arabia Saudyjska chce zorganizować zimowe igrzyska…na piasku. Zachcianka szejków czy początek nieuniknionego?

Tekst pierwotnie ukazał się 15.08.2022 r. na stronie Wprost.

Na razie azjatyckie, ale później może też olimpijskie. Kuriozalny z pozoru pomysł organizacji igrzysk w Arabii Saudyjskiej może śmieszyć, dziwić, a nawet oburzać. Ale może też być odpowiedzią na zmiany klimatu, przez które coraz mniej jest lokalizacji naturalnie odpowiadających potrzebom zorganizowania największych zimowych zawodów na świecie. Zresztą, igrzyska bez śniegu już przerabialiśmy.

Zima igrzyskom niepotrzebna

Palmy na ulicach, nadmorska bryza i średnia temperatura oscylująca wokół 18 stopni. W lutym jest chłodniej, ale na niewielkie mrozy można liczyć tylko w nocy. W takiej scenerii Rosjanie organizowali zimowe igrzyska olimpijskie w Soczi. Konkurencje narciarskie rozegrano czterdzieści kilometrów za miastem, u podnóża gór, ale i tak trzeba było ratować się sztucznym śniegiem. I zmagazynowanym w poprzednich latach naturalnym. Na ironię zakrawał fakt, że Rosja – kraj nie narzekający przecież na brak zimnych i białych miast – ugościła igrzyska w swoim największym letnim kurorcie, w subtropikalnym klimacie.

No ale tak chciał Władimir Putin.

W tym roku, w Pekinie, nie było lepiej. Odczuwalne temperatury na niektórych obiektach sięgały co prawda -30 stopni (część biegaczy narciarskich startowała z ogrzewaczami powietrza w ustach), ale śnieg też był w większości sztuczny. Realizatorzy telewizyjnych transmisji pilnowali wąskich kadrów, bo w szerokich widać było, że olimpijskie obiekty są białymi plamami na tle szaroburego krajobrazu. W dodatku alpejczykom zagrażały burze piaskowe, nawiewające na stoki piasek z pobliskiej Pustyni Gobi.

Saudyjska propozycja zorganizowania zimowych igrzysk azjatyckich w 2029 nie jest więc zupełnym novum. Sportowcy mieliby rywalizować w północno-zachodniej, górzystej części kraju. Temperatura jest tam o jakieś dziesięć stopni niższa niż w pozostałej części Arabii, ale wiele to nie zmienia – w najchłodniejszych miesiącach to około 15 stopni. Minusowe temperatury są anomalią.

Śnieg? Zdarza się, że spadnie. W niektórych regionach raz na osiemdziesiąt lat. Kiedy już się pojawi, jest viralową sensacją. Na nagraniach widać jak mieszkańcy odkopują go spod piasku, natychmiast przysypującego skromną warstwę białego puchu.

Czy zatem Saudowie zamierzają schować sportowców do wielkich klimatyzowanych hal i przeprowadzić zawody w całości pod dachem? Ależ skąd. Chcą za to stworzyć pierwszy w tym regionie kurort narciarski pod chmurką. Igrzyska byłyby jego interaktywną wizytówką.

 Trojena – bo tak będzie się ten ośrodek nazywał – to część wyjętego żywcem z notatnika szalonego scenarzysty z Hollywood projektu. Miasta NEOM.

Megapolis dwudziestego drugiego wieku

Latające taksówki, hologramy zastępujące w szkołach nauczycieli i wywoływane sztucznie deszcze. Do tego podświetlana co wieczór imitacja Księżyca i świecący w nocy piasek na plażach. Wizualizacje NEOM wyglądają jak science fiction. I chociaż na razie to wciąż melodia przyszłości, to ta przyszłość ma się urzeczywistnić w ciągu zaledwie – jak na skalę – kilku lat. Budowa trwa.

W Zatoce Akaba powstanie miasto na wodzie. Jego sercem ma być ogromna kopuła solarna, gdzie słona woda z Morza Czerwonego będzie zamieniana w zdatną do picia słodką. W końcu kilka milionów mieszkańców NEOM musi coś pić, a 10 miliardów(!) drzew trzeba jakoś nawodnić. Na opady deszczu nie ma tu za bardzo co liczyć.

Obok tej części gigametropolii, w której zamieszka śmietanka rodziny królewskiej, znajdzie się The Line. To 170 kilometrów zabudowań. I nie chodzi o kilometry kwadratowe. Miasto – jak wskazuje nazwa –  zostanie zbudowane na planie linii. Dróg i samochodów nie przewidziano. Będą za to dostarczające paczki i pomoc medyczną drony. Pod stopami mieszkańców znajdzie się podziemna dzielnica usługowa. A piętro niżej ultraszybkie metro.

Trzecia część NEOM to Trojena. W otwartym całym roku ośrodku będzie można i ponurkować, i poszusować na nartach. Wzniesiona ręką człowieka infrastruktura ma być zespolona z miejscowymi skałami, górami i wąwozami. Na prezentacjach wygląda to niczym dalece rozwinięta baza marsjańska. Saudowie liczą na to, że liczba gości szybko przekroczy milion rocznie.

To tu miałaby się odbyć rywalizacja w zimowych igrzyskach azjatyckich. A potem – kto wie – może i w olimpijskich.

Całość NEOM zajmie powierzchnię ponad pięćdziesiąt razy większą od Warszawy. W Polsce tylko dwa województwa są większe. To ma być dosłownie państwo w państwie, bo według planu nawet prawo i sądownictwo będą  odmienne niż obowiązuje w pozostałej części kraju. W ten sposób szejkowie chcą przyciągnąć obcokrajowców i stworzyć kosmopolityczne, elitarne społeczeństwo.

NEOM jest flagowym projektem planu przestawienia naftozależnej dziś saudyjskiej gospodarki. Wpływy ze sprzedaży ropy w końcu zaczną wygasać, a potrzeby przyzwyczajonych do rozbuchanych programów socjalnych obywateli będą rosnąć. Chociażby z uwagi na ciągły wzrost liczby mieszkańców. Dziś jest ich blisko 36 milionów. W połowie wieku ma być o 10 milionów więcej.

Pranie reputacji

– Planuje w to zainwestować pół biliona dolarów. Co jeśli się nie uda? Przecież to może doprowadzić do bankructwa kraju. A nikt na miejscu nie może tego obiektywnie zrecenzować – mówił na antenie Al Jazeery opozycyjny wobec saudyjskiego dworu – a zwłaszcza księcia koronnego Muhammada ibn Salmana, dziennikarz Dżamal Chakszudżi.

Dalsza część tekstu do przeczytania tutaj:

https://www.wprost.pl/swiat/10815745/jak-arabia-saudyjska-wykorzystuje-sport-do-brudnych-interesow.html