Crystal Palace i Liga Europy – czyli o zamieszaniu z Multi Club Ownership (MCO) słów kilka

Przykład Crystal Palace, Olympique Lyon i Johna Textora stanowi idealny przyczynek do dyskusji o szerszym zjawisku jakim jest Multi Club Ownership (MCO), które sprawia coraz więcej problemów regulatorom europejskiego futbolu i samym klubom. O co tu w ogóle chodzi i jakie zagrożenie dla integralności piłki nożnej niesie prywatny kapitał?

Dyskusja o MCO zasługuje co najmniej na operę w trzech aktach lub wielotomową powieść, a że wybitni twórcy lubili stosować retrospekcje i zawiłe konstrukcje literackie, to najpierw trzeba oddać pole głównym aktorom, bo to oni idealnie obrazują bałagan jaki narodził się w strukturach obu klubów.

Wszystko zaczęło się 17 maja 2025 roku, gdy Crystal Palace niespodziewanie wygrało FA Cup. Po raz pierwszy w historii klub z Londynu zakwalifikował się do europejskich rozgrywek i to od razu do Ligi Europy (sorry, Pucharu Intertoto 98′ nie liczymy). Dwa miesiące później UEFA zdegradowała jednak Palace do Ligi Konferencji z powodu powiązań właściciela klubu – Johna Textora z Olympique Lyon, które również w Lidze Europy ma zagrać.

Całe zamieszanie zaczęło się jednak jeszcze wcześniej(!), bo Olympique Lyon z powodów finansowych miał zostać zdegradowany do Ligue 2 i dodatkowo nie zagrać w Lidze Europy. Tak się jednak nie stało, bo ostatecznie francuski organ nadzorczy DNCG po wielu groźbach relegacji (prośby nie działały) utrzymał Lyon po dogłębnej restrukturyzacji i pokryciu budżetu przez udziałowców. To oznacza, że UEFA również utrzymała Lyon w Lidze Europy, a spaść na niższy poziom rozgrywkowy w Europie miało Crystal Palace.

Dlaczego Palace miało ucierpieć na niekompetencji zarządzających francuskim klubem? Dlatego, że oba zespoły łączy postać Johna Textora – właściciela Eagle Football Holdings posiadającego 77,49 proc. udziałów w Olympique Lyon i (do niedawna) 43 proc. udziałów Crystal Palace.

Do niedawna, ponieważ Textor sprzedał w czerwcu 2025 swoje udziały w Crystal Palace, aby uniknąć konfliktu interesów. Podstawowy problem polega na tym, że na mocy przepisów o MCO kluby są zobowiązane do przedstawienia stosownych dokumentów o braku powiązań w sezonie 2025/2026 do dnia 1 marca 2025. „Uroku” całej sytuacji dodaje fakt, że UEFA miała informować z wyprzedzeniem Crystal Palace o potencjalnych problemach, ale maile trafiały na ogólną skrzynkę mailową, której… nikt nie czytał bądź specjalnie ignorował. Wspominał o tym sam prezes klubu w mediach.

Z drugiej strony – Palace w marcu nawet nie miało pojęcia, że zakwalifikuje się do jakichkolwiek europejskich pucharów. Dodatkowo w argumentacji klubu pojawiło się stwierdzenie, że Textor mimo 43 proc. akcji ma tylko 25 proc. praw głosu, więc jego wpływ na angielski klub jest znikomy, a przynajmniej równy trzem pozostałym zarządzającym.

Przepisy UEFA określają sytuacje, w których wykluczona jest możliwość występów klubów z tym samym właścicielem w tych samych rozgrywkach europejskich. Chodzi o wykluczenie możliwości nieuczciwej rywalizacji.

Określone kryteria, w których występuje Multi Club Ownership są cztery: 1) większość praw głosu (powyżej 50%), 2) prawo do nominowania zarządu, 3) faktyczna kontrola przez zawarte umowy czy 4) decydujący wpływ przez inne środki – stanowiące najszersze kryterium i zapewniające UEFA elastyczność w podejmowaniu decyzji w określaniu co podchodzi pod MCO, a co jest poza tymi przepisami.

Przepisy dotyczące MCO zmieniły się 1 maja 2024 roku i paradoksalnie brzmią bardziej liberalnie – między innymi kluby należące do tej samej grupy właścicielskiej mogą teraz uczestniczyć w różnych poziomach rozgrywek europejskich. Wcześniej dwa kluby MCO w ogóle nie mogły grać jednocześnie w europejskich rozgrywkach.

Skończyła się natomiast era tzw. „blind trustów” od sezonu 2025/26 – tymczasowej polityki, którą UEFA zastosowała jako przepisy przejściowe wobec Manchesteru City i Girony (City Football Group) oraz Manchesteru United powiązanego właścicielsko z OGC Nice (grupa INEOS). Crystal Palace stało się pierwszą głośną ofiarą nowej polityki.

UEFA zaakceptowała czasowe przeniesienie akcji Girony i Nice do tzw. „blind trustu”, czyli funduszu powierniczego, w którym beneficjenci (w tym przypadku kolejno City i United) nie mają prawa ingerować w ich zarządzanie.

W ramach porozumienia zawartego z UEFA ustalono między innymi, że kluby nie będą wzajemnie przekazywać sobie zawodników od lipca 2024 do września 2025, zawierać między sobą umów o współpracy i korzystać ze wspólnych baz danych skautingowych oraz baz danych zawodników. Sam blind trust miał znajdować się pod nadzorem organu CFCB przy UEFA. Chodziło o to, aby wszystkie zespoły mogły zagrać w tych samych rozgrywkach, ale oficjalnie w ramach innej grupy właścicielskiej. 1 lipca 2025 – zgodnie z założeniami porozumienia – wszystkie akcje miały powrócić do pierwotnych właścicieli. Teraz taka sytuacja nie byłaby możliwa.

I tutaj pojawia się naczelny argument po stronie Crystal Palace – dlaczego duże kluby mogły wejść w takie rozwiązanie, a my nie? Przecież to znacznie bardziej oczywiste przykłady MCO. W obu przypadkach zdecydował czas, bo zarówno INEOS jak i City Football Group z wyprzedzeniem szukały potencjalnych rozwiązań z UEFA. Crystal Palace „obudziło się” zbyt późno. Może jednak okazać się, że termin składania dokumentów do 1 marca sezonu poprzedzającego określone rozgrywki jest wobec daty ostatecznych rozstrzygnięć ułomnym przepisem i powinien zostać zrewidowany przez europejską organizację. Czasu na przeprocesowanie wszystkich dokumentów i zweryfikowanie zgodności z MCO byłoby jednak wówczas bardzo mało.

Crystal Palace złożyło apelację od decyzji UEFA przed CAS. Sąd arbitrażowy ma wydać decyzję w sprawie do 11 sierpnia 2025 roku. Do tego czasu lub w przypadku niekorzystnego wyroku miejsce Crystal Palace w Lidze Europy zajmuje Nottingham Forest. Komentariat większych szans przed szwajcarskim sądem klubowi nie wróży. Nie zmienia to faktu, że różnice finansowe pomiędzy Ligą Europy a Ligą Konferencji są ogromne, a dodatkowo Textor przeprowadził całą operację zbycia akcji na nic.

A w kontekście tej sytuacji to wiadomo – chcemy przyciągać duży i prywatny kapitał do futbolu, ale jednocześnie zachować integralność, względną sprawiedliwość rozgrywek i charakter futbolu. Tu muszą być tarcia – między innymi takie jak teraz, gdy kibice Crystal Palace wnoszą do siedziby UEFA walizki… pełne pieniędzy w ramach protestu.