O fenomenie Diamentowej Ligi słyszał prawdopodobnie każdy fan lekkoatletyki w Polsce. O wiele mniejszym echem odbiła się natomiast nad Wisłą wiadomość o zainaugurowanym w kwietniu 2025 roku na Jamajce cyklu Grand Slam Track, który już samą nazwą ma wprost przywoływać na myśl prestiż kojarzony z tenisowym Wielkim Szlemem. Czym jest ta impreza i co ma ją odróżniać od Diamentowej Ligi?
W lekkoatletyce, podobnie jak w wielu innych dyscyplinach indywidualnych, główną uwagę masowego widza skupiają zmagania olimpijskie/mistrzowskie oraz szczególnie nośne i szeroko komentowane w mediach sukcesy gwiazd tego sportu.
Nie sięgając daleko w przeszłość: zakończone 21 września 2025 roku lekkoatletyczne mistrzostwa świata w Tokio przyciągnęły w jednym momencie przed ekrany szwedzkiej telewizji blisko 1,5 mln widzów (75% ogółu widowni). Chcieli oni bowiem zobaczyć, jak ich rodak Armand Duplantis po raz czternasty bije rekord świata w skoku o tyczce. Biorąc pod uwagę zaistniałe okoliczności (dzień roboczy, godziny wczesnopopołudniowe) należy uznać ten wynik – za słowami kierownika redakcji sportowej SVT Maxa Bursella – za wręcz ekstremalny.
Mitingi dają zarobić
Co się dzieje między najważniejszymi imprezami lekkoatletycznymi? Nieprzerwanie od 2010 r. przysłowiową lukę (na czele z organizowanymi przez World Athletics w cyklu dwuletnim mistrzostwami świata) stara się wypełniać słynna Diamentowa Liga[1] (ang. Diamond League). Innymi słowy – seria rozgrywanych rokrocznie na całym świecie[2] od przełomu kwietnia/maja do przełomu sierpnia/września międzynarodowych mityngów (z reguły czternastu/piętnastu) z udziałem najlepszych zawodników tej dyscypliny.
Na koniec każdego sezonu zwycięzcy finałowych zawodów w poszczególnych konkurencjach otrzymują wartą 10 tys. USD Diamentową Statuetkę (ang. Diamond Trophy), a na ich konto trafia nagroda finansowa w wysokości 30 tys. USD. Dodatkowo, triumfatorzy każdego z konkursów w trakcie sezonu (uwzględnianych w klasyfikacji Diamentowej Ligi)mogą liczyć na premię. W zależności od rangi zawodów – w wysokości 10, 20 lub 50 tys. USD.
Pomimo ogromnego prestiżu, z jakim od samego początku kojarzony jest w świecie lekkoatletyki cykl Diamentowej Ligi, na horyzoncie rywalizacji o uwagę (i pieniądze) widza i światowej klasy biegaczy pojawił się w tym roku on: Grand Slam Track.
Nowa inicjatywa, nowe pieniądze
Ogromne ambicje, ponad 30 mln USD zewnętrznego dofinansowania, pula nagród dla zawodników sięgająca niemal 13 mln USD i obietnica zrewolucjonizowania dyscypliny na niespotykaną dotąd skalę. Kto i dlaczego podjął decyzję o zainaugurowaniu tak ryzykownego przedsięwzięcia? Odpowiedzi na te pytania należy szukać za oceanem. W lutym 2024 roku – z inicjatywy legendarnego amerykańskiego sprintera Michaela Johnsona, czterokrotnego mistrza olimpijskiego z Barcelony (1992), Atlanty (1996) i Sydney (2000) – urzeczywistnił się pomysł powstania zupełnie nowej, profesjonalnej serii zawodów lekkoatletycznych. Uwzględnia ona w swoim programie wyłącznie konkurencje biegowe (od 100 do 5000 m) i zapewnia widzom na całym świecie rozrywkę w formacie zbliżonym do największych amerykańskich lig sportowych[3].
W odróżnieniu od standardów obowiązujących na większości mityngów lekkoatletycznych na świecie, północnoamerykański Grand Slam Track potraktował doświadczenie i potrzeby finansowe sportowców w sposób priorytetowy. Tym samym zredefiniował dotychczasowy sposób pojmowania profesjonalizmu, m.in. poprzez wyeliminowanie papierowych numerów startowych, pokrycie kosztów przelotów oraz rezerwację pojedynczych pokoi hotelowych.
Lista potencjalnych benefitów dla zawodników jest dłuższa, gdy weźmiemy pod uwagę zaoferowany przez organizatorów ligi dostęp do programu analizy danych fanów (zwiększający zainteresowanie w social mediach),usług kreatywnych (wspierający rozwój oraz markę osobistą poza bieżnią), czy zespołu ds. contentu, odpowiedzialnego m.in. za nagrywanie postępów sportowców podczas treningu.
W programie każdego z czterech przystanków Wielkiego Szlema przewidziano rywalizację w sześciu różnych kategoriach biegowych (osobno dla kobiet i mężczyzn), tj. krótkich sprintach (100 i 200 m), krótkich płotkach (100/110 m ppł i płaskie 100 m), długich sprintach (200 i 400 m), długich płotkach (400 m ppł i płaskie 400 m),krótkich dystansach (800 i 1500 m)i długich dystansach (3000 i 5000 m[4]).
Organizacyjne tarapaty
Każda z kategorii wiąże się z osobną klasyfikacją punktową, która po zsumowaniu wyników ośmiu zaproszonych do udziału w obu biegach zawodników, wyłania na koniec każdych zawodów dwunastu zwycięzców (ang. Slam Champions), nagradzanych kwotą 100 tys. USD. Na zakończenie sezonu zawodnik i zawodniczka z największą łączną liczbą punktów zdobytych we wszystkich czterech Wielkich Szlemach zostają uhonorowani tytułem zawodnika roku (ang. Racer of the Year). W tegorocznej edycji Grand Slamu Tracku sięgnęli po niego Amerykanie: Melissa Jefferson-Wooden (późniejsza trzykrotna mistrzyni świata z Tokio na 100 i 200 m oraz w sztafecie 4 x 100 m) i Kenneth Bednarek (późniejszy wicemistrz świata z Tokio na 200 m).
W porównaniu do obchodzącej w 2025 roku jubileusz 15-lecia Diamentowej Ligi, koncepcja Johnsona ograniczyła swój zasięg geograficzny wyłącznie do Ameryki Północnej i Środkowej, koncentrując się na poprawie widoczności medialnej wśród publiczności rodzimej i na Jamajce.
Po kwietniowych zawodach w Kingston, majowej rywalizacji w Miramar na Florydzie (nominalnie Miami) i rozegranej na przełomie maja i czerwca imprezie w Filadelfii, przyszła kolej na zaplanowany w dniach 28–29 czerwca 2025 r.[5] finał w mieście-gospodarzu nadchodzących XXXIV Letnich Igrzysk Olimpijskich – Los Angeles.
Z szumnie zapowiadanych planów zostały jednak tylko wspomnienia, gdyż raptem 16 dni(!) przed pierwszym wystrzałem startera na płycie Drake Stadium, zapadła decyzja o odwołaniu ostatniego tegorocznego Grand Slamu. Imprezy, która zgodnie z wyliczeniami magazynu „The Sports Examiner” miała przyciągnąć na trybuny stadionu w kampusie UCLA (Uniwersytetu Kalifornijskiego) ponad 10 tys. widzów. To ogromna liczba – zawody lekkoatletyczne w tym mieście nie zgromadziły tylu osób od niemal 35-40 lat. Co w takim razie poszło nie tak?
Finansowy falstart w Mieście Aniołów
Z pierwszych wypowiedzi Michaela Johnsona wyłaniał się obraz „pragmatycznej decyzji biznesowej, podjętej w celu zapewnienia lidze długoterminowej stabilności w obliczu dramatycznie zmienionego (w ciągu ostatniego roku) globalnego krajobrazu gospodarczego”. Oprócz kwestii finansowych magazyn „Front Office Sports” dostrzegł również związek odwołania ostatniego przystanku cyklu z niekorzystną umową dzierżawy stadionu z władzami Uniwersytetu Kalifornijskiego oraz wyjątkowo napiętym klimatem geopolitycznym, związanym z czerwcowymi protestami w mieście, wymierzonymi w akcję aresztowań imigrantów przez agentów ICE (Urzędu ds. Imigracji i Egzekwowania Ceł).
Pod koniec lipca 2025 r. w transmitowanym na platformie YouTube programie „Front Office Sports Today”Johnson potwierdził, iż odwołanie czerwcowego Grand Slamu w Los Angeles spowodowane było problemami finansowymi. Jak sam przyznał: „Mieliśmy inwestora, który nie był w stanie w pełni wywiązać się ze swojego zobowiązania wobec ligi”.
Co prawda, były rekordzista świata w biegu na 200 i 400 m nie ujawnił dziennikarzom nazwy wspomnianego podmiotu[6], niemniej źródło zaznajomione ze sprawą zdążyło poinformować FOS o jego wycofaniu z ośmiocyfrowej umowy tuż po kwietniowym debiucie ligi w Kingston twierdząc, iż – w reakcji na ogłoszenie nowych taryf celnych przez prezydenta Donalda Trumpa – planuje zainwestować swoje pieniądze „gdzie indziej”. Sam Johnson w wywiadzie nie wymienił wprost Trumpa z nazwiska.
– Jesteśmy obecnie w bardzo, bardzo trudnej sytuacji gospodarczej, która jest bezprecedensowa i dotknęła wielu ludzi, wiele firm, a także jednego z naszych inwestorów. […] W kwietniu zaobserwowaliśmy sejsmiczną zmianę w gospodarce z powodu ceł -stwierdził Johnson
Przytoczone słowa pomysłodawcy cyklu (trzy lata przed rozpoczęciem igrzysk w Los Angeles)powinny skłonić do refleksji wielu decydentów zaangażowanych w ruch olimpijski. W związku z obecną sytuacją polityczną przy okazji najważniejszej imprezy sportowej na świecie może pojawić się wiele problemów.
Brak wypłat
Pomimo zadeklarowanego już w 2024 r.wsparcia od niekwestionowanego lidera projektu – firmy Winners Alliance (należącej do amerykańskiego miliardera z rynku funduszy hedgingowych Billa Ackmana) – organizatorzy Grand Slam Track nie wypłacili do końca lipca biorącym udział w zawodach w Kingston lekkoatletom stosownych nagród i honorariów, co dobitnie skomentowały w swoich mediach społecznościowych światowe gwiazdy pokroju Gabby Thomas, Emmanuela Wanyonyi, Alisona dos Santosa, czy Granta Fishera. Ten ostatni, w udzielonym portalowi „LetsRun.com” wywiadzie, zapowiedział wręcz możliwość wyciągnięcia kroków prawnych, jeśli liga nie wywiąże się z wypłaty obiecanych mu 100 tys. USD (za zwycięstwo w klasyfikacji biegów długodystansowych).
W opublikowanym w połowie sierpnia oświadczeniu dyrektor Grand Slam Track przeprosił wszystkich zainteresowanych za niewykonane jak dotąd płatności, podtrzymując jednocześnie zamiar sfinalizowania zaległego wynagrodzenia. Do momentu uregulowania wszystkich zobowiązań, przyszłoroczna edycja cyklu została przez Johnsona zawieszona
– Ta obecna sytuacja, w której nie jestem w stanie zapłacić naszym sportowcom i partnerom, była jednym z najtrudniejszych wyzwań, jakich kiedykolwiek doświadczyłem – napisał Johnson w oświadczeniu.
Zgodnie z ustaleniami magazynu „Front Office Sports” łączna kwota zobowiązań biegowego start-upu wobec sportowców i szeroko pojętych dostawców[7] sięgnęła sumy 19 mln USD, z których bliżej nieokreślona ośmiocyfrowa kwota ma zostać w krótkim czasie spłacona dzięki awaryjnemu wsparciu inwestorów na czele ze wspomnianą już firmą Winners Alliance. Większość przekazanego lidze pod koniec września finansowania (ok. 5,5 mln USD) trafi bezpośrednio w ręce lekkoatletów jeszcze w tym roku. Z wypowiedzi udzielonej FOS przez agenta Raya Flynna wynika, iż wypłata obiecanych reprezentowanym przez niego biegaczom[8] środków nastąpiła nie później niż w piątek, 3 października.
Konkurencja nie śpi
Nieco ponad rok temu, z podobną inicjatywą skierowaną wyłącznie do kobiet wyszedł Alexis Ohanian – amerykański inwestor i przedsiębiorca, a prywatnie mąż tenisistki Sereny Williams, którego lekkoatletyczny start-up Athlos (z łączną pulą nagród przekraczającą 600 tys. USD – kwotę nieosiągalną nawet dla Diamentowej Ligi) doczekał się swojej drugiej edycji w Nowym Jorku 10 października br.
O niebagatelnej roli i znaczeniu pieniędzy w świecie sportu przekonały nas również nie tak dawno władze światowej federacji lekkoatletycznej. Zdecydowały się na zorganizowanie w przyszłym roku w Budapeszcie pierwszej edycji imprezy World Athletics Ultimate Championship, skierowanej dla najlepszych zawodników sezonu (ścisła ósemka w konkurencjach technicznych i szesnastka w konkurencjach biegowych). Złoty medalista mógłby liczyć na niemal rekordowy przelew w wysokości 150 tys. USD.
O tym, jak będzie wyglądała przyszłość Grand Slam Tracku przekonamy się najpewniej wkrótce, gdy zostanie uregulowana kwestia spłaty wszystkich zadłużeń. Mimo tego, że impreza nie zakończyła się sukcesem możemy zauważyć, że w przyszłości prywatni inwestorzy i międzynarodowe organizacje lekkoatletyczne nie zawahają się sięgnąć do kieszeni głębiej, aby zgromadzić w jednym miejscu i czasie absolutną czołówkę gwiazd „królowej sportu”.
Michał Pietrzak
Przypisy
[1]Bezpośrednia następczyni rozgrywanych w latach 1993–1997 mityngów Złotej Czwórki (ang. Golden Four) i późniejszej Złotej Ligi (ang. Golden League) z lat 1998–2009.
[2]Od Chin i Kataru po Maroko, Europę i Stany Zjednoczone.
[3]Wraz z napływem kapitału instytucjonalnego do sportu, uznawanego coraz częściej za odrębną klasę aktywów, należy odnotować w ostatnim czasie wzrost podobnych inicjatywo charakterze start-upów na rynku amerykańskim, wymieniając dla przykładu takie formaty, jak: Unrivaled (kobieca koszykówka 3×3), Intennse (tenis ziemny), League One Volleyball (kobieca siatkówka) i Tomorrow’s Golf League (wirtualny golf).
[4]W programie zawodów w Filadelfii zrezygnowano z dystansu 5000 m.
[5]W pierwotnym założeniu zawody miały wystartować już w piątek, 27 czerwca.
[6] Pod koniec sierpnia magazyn „The Athletic” podał do wiadomości publicznej informację, iż domniemanym inwestorem była firma Eldridge, kierowana przez właściciela klubu Chelsea FC (piłka nożna) i współwłaściciela klubów Los Angeles Dodgers (baseball) i Los Angeles Lakers (koszykówka) Todda Boehly’ego.
[7]Przede wszystkim należy tu wspomnieć o podmiotach odpowiedzialnych za produkcję i transmisję zawodów, opłaty prawne i księgowe oraz koszty poniesione za użytkowanie obiektów.
[8]Takim jak Cole Hocker i Josh Kerr, zwycięzca klasyfikacji krótkodystansowej z Miami (Miramar).
Źródła:
https://www.diamondleague.com/news/general/wanda-diamond-league-prize-money-structure-in-2025
https://frontofficesports.com/grand-slam-track-cancels-los-angeles-meet
https://frontofficesports.com/grand-slam-track-investor-michael-johnson
https://frontofficesports.com/grand-slam-track-kingston-payments
https://frontofficesports.com/grand-slam-track-lifeline-athletes-payments
https://www.nytimes.com/athletic/6577959/2025/08/28/michael-johnson-grand-slam-track-investment
https://worldathletics.org/competitions/world-athletics-ultimate-championship/2026/faq
https://www.grandslamtrack.com/how-it-works


