Lassana Diarra zakończył karierę w 2019 roku, ale wciąż ma szansę zostać historyczną postacią piłki nożnej. Największy sukces w drodze do własnej legendy osiągnął jednak nie na murawie, a na sali sądowej. 4 października 2024 roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w wyroku C-650/22 orzekł o niezgodności przepisów transferowych FIFA z prawem unijnym rozpatrując właśnie sprawę Francuza, co może oznaczać koniec dotychczasowego systemu transferowego z prawnego i finansowego punktu widzenia.
Wyrok wywołał przy tym ogromny popłoch wśród wielu piłkarskich organizacji oraz prawników, a potencjalne konsekwencje mogą być niezwykle dotkliwe dla dotychczasowego porządku prawnego świata piłki. Wielu ekspertów mówi o „Prawie Bosmana 2.0”. Przyjrzyjmy się zatem jak doszło do tej rewolty.
Trudne rozstanie Diarry z Lokomotiwem Moskwa
Lassana Diarra w dniu 20 sierpnia 2013 roku zawarł kontrakt z Lokomotiwem Moskwa na okres czterech lat. Francuski zawodnik po świetnym starcie sezonu stracił formę i po przerwie zimowej nie znalazł już miejsca w pierwszym składzie. To z kolei uzasadniało – zdaniem Lokomotiwu – obniżenie jego pensji, czego zawodnik nie chciał zaakceptować.
Co więcej, sam Diarra opuścił kilka treningów, a Lokomotiw postanowił jednostronnie zerwać kontrakt z zawodnikiem w sierpniu 2014 roku kierując jednocześnie sprawę do Izby Rozwiązywania Sporów (DRC) przy FIFA Football Tribunal w myśl przepisów, które w takiej sytuacji przewidują należne odszkodowanie dla klubu. DRC nakazała zawodnikowi zapłatę 10,5 mln euro odszkodowania (Lokomotiw domagał się 20 mln), a Diarra rozpoczął poszukiwania nowego pracodawcy.
W tym momencie tak naprawdę rozpoczyna się cały spór, który w ciągu 10 lat – od początku konfliktu do wyroku TSUE – doprowadził do poważnego rozstroju dotychczasowego systemu transferowego FIFA. Przepisy RSTP (FIFA Regulations on the Status and Transfer of Players) przewidują bowiem finansową odpowiedzialność solidarną zawodnika, który opuścił klub bez uzasadnionej przyczyny oraz klubu pozyskującego, co zdaniem europejskiego sądu jest niezgodne z prawem unijnym. Wróćmy jednak do chronologii zdarzeń.
Zainteresowany usługami Diarry belgijski klub Charleroi w lutym 2015 roku zaproponował piłkarzowi kontrakt pod dwoma warunkami:
Belgowie będą mogli zarejestrować zawodnika zgodnie z przepisami FIFA (a to do czasu zapłaty odszkodowania nie było możliwe, bo certyfikat musiała wydać rosyjska federacja);
Charleroi uzyska pisemne i bezwarunkowe potwierdzenie, że nie zostanie pociągnięte do solidarnej odpowiedzialności wobec Lokomotiwu Moskwa
Diarra, który jeszcze w lipcu 2015 roku znalazł zatrudnienie w Olympique Marsylia, postanowił wykorzystać potencjalną ofertę Charleroi i wnieść pozew w belgijskim sądzie gospodarczym o zasądzenie odszkodowania w wysokości 6 mln euro wobec krajowej federacji oraz FIFA. Jego zdaniem obowiązujące przepisy utrudniały mu wykonywanie zawodu w innym klubie. Sprawa trafiła na wokandę, a sąd przyznał rację zawodnikowi.
FIFA w apelacji podniosła zarzut, że spór jest sztucznie „stworzony” na terenie Belgii, a sam zawodnik „wymusił” ofertę od Charleroi, aby uzyskać podstawę do zaskarżenia międzynarodowej federacji. Sąd uznał jednak, że Diarra podjął wszelkie możliwe kroki, aby zostać zatrudnionym także na terenie innych państw europejskich, ale na tamten moment była to jedyna oferta, z której mógł i chciał skorzystać, zatem zarzut ten jest bezzasadny.
Prawdziwym „gamechangerem” okazał się jednak kolejny krok przy rozstrzyganiu apelacji. Widząc ryzyko naruszenia prawa unijnego oraz chcąc uzyskać pewność swojej interpretacji Belgijski Sąd Apelacyjny postanowił zawiesić postępowanie i skierować do TSUE pytania prejudycjalne. Sprawa trafiła zatem przed oblicze instytucji, która przeprowadziła już jedną „rewolucję” na rynku transferowym.
Warto przy tym wspomnieć, że współautorem tej rewolucji był Jean-Louis Dupont – adwokat, który w przeszłości był już przedstawicielem Jean-Marca Bosmana w przełomowym wyroku z 1995 roku, a aktualnie reprezentuje Diarrę i dodatkowo świetnie porusza się w świecie europejskiego prawa unijnego, które jak widać po kolejnych wyrokach wydaje się dość niekorzystne dla działalności FIFA oraz UEFA. Wróćmy jednak do treści wyroku TSUE opublikowanego w piątek 4 października 2024 roku, bowiem to ona determinuje potrzebę zmian po stronie FIFA.
TSUE mówi wprost: przepisy FIFA są niezgodne z prawem unijnym
Trybunał w swoim wyroku stwierdził wprost, że wybrane przepisy FIFA mogą ograniczać swobodę przepływu piłkarzy zawodowych, którzy chcą zmienić klub na terenie UE. Regulacje te nakładają znaczne ryzyko prawne, finansowe i sportowe na zawodników oraz kluby, co może utrudniać wykonywanie ich działalności.
TSUE orzekł również, że przepisy FIFA ograniczają konkurencję transgraniczną między klubami piłkarskimi w Unii Europejskiej. Trybunał podkreślił, że możliwość konkurowania poprzez pozyskiwanie wyszkolonych zawodników jest kluczowa dla sektora zawodowej piłki nożnej.
Mimo tego, że TSUE respektuje chęć zabezpieczenia przez FIFA interesu ogólnego i jak sam podkreśla – pewne ograniczenia mogą być uzasadnione celem zapewnienia stabilności rozgrywek – tak obecne przepisy FIFA wykraczają poza to, co jest konieczne do osiągnięcia tego celu.
Ostateczna decyzja w sprawie Diarry należy do Sądu Apelacyjnego w belgijskim Mons. Warto jednak podkreślić, że pytania prejudycjalne kierowane do TSUE oraz odpowiedź Trybunału są wiążące, a sądy rozstrzygają sprawy zgodnie z orzecznictwem europejskim. Dodatkowo takie orzeczenie wiąże w ten sam sposób inne sądy krajowe, które spotkają się z podobnym problemem, zatem można mówić tu o precedensie, który nie tylko zmieni sytuację Diarry, ale również całe środowisko transferowe.
Co dalej czeka europejską piłkę?
W języku potocznym już dawno przeszliśmy do porządku dziennego z tym, że Real Madryt kupił kolejnego utalentowanego piłkarza, a z kolei Ajax sprzedał młody talent, który podbije świat piłki. Co to jednak konkretnie oznacza obrazowo opisuje uznany badacz prawa sportowego Antoine Duval, wyjaśniając jak realnie wygląda „posiadanie” danego zawodnika w swoim składzie.
„Jedyną rzeczą, którą posiadają kluby jest roszczenie o naruszenie umowy wobec zawodnika. Kluby nie są właścicielami piłkarza, bo byłoby to niewolnictwo. Zakres tego roszczenia jest regulowany przez prawo, a prawo regulujące je właśnie uległo radykalnej zmianie”1 – podsumował wyrok TSUE Duval.
Nie ulega zatem wątpliwości, że reguły gry się zmieniły, a konkretnej zmianie uległa przede wszystkim ekonomia rynku transferowego. Piłkarze zyskali znacznie lepszą pozycję negocjacyjną, a kluby korzystając z instrumentów finansowych wszelkiej maści mogą mieć problemy z udowodnieniem przed bankiem, że kontrakt z zawodnikiem stanowi wysoką wartość. Jak zabezpieczyć lub spieniężyć na rynku aktywo, które może „upłynnić” się samo bez większych konsekwencji? Bezpiecznikiem była tu dotychczasowa interpretacja przepisów FIFA RSTP, a te trzeba będzie w kontekście jednostronnego rozwiązania kontraktu wymyślić na nowo.
Nie wszyscy jednak są zasmuceni wyrokiem TSUE. „Dzisiejsza decyzja potwierdza, że FIFA musi przestrzegać prawa krajowego, prawa Unii Europejskiej lub krajowych układów zbiorowych” – podsumowała organizacja European Leagues zrzeszająca czołowe europejskie ligi, w tym PKO BP Ekstraklasę, podkreślając przy tym, że w procesy decyzyjne muszą zostać włączeni przedstawiciele lig i związków zawodowych piłkarzy.
W innym tonie wypowiada się natomiast ECA (European Club Association) reprezentująca ponad 700 klubów w całej Europie. Organizacja podkreśla, że aktualnie funkcjonujący system transferowy zapewnia równowagę między interesami klubów a zawodników, a także premiuje mniejsze kluby skutecznie szkolące zawodników. Dodatkowo ECA – podobnie jak FIFA – nadmienia, że TSUE w swoim wyroku odnosi się tylko do poszczególnych przepisów.
Prawnicy Diarry zapowiadają, że prawdziwa rewolucja dopiero nadchodzi. Ich zdaniem na podstawie tego wyroku o odszkodowanie będzie mogło ubiegać się wielu innych pokrzywdzonych zawodników.
Krótko mówiąc wyrok TSUE stawia jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi, ale może w tym kontekście nie tylko zrewolucjonizować system transferowy po stronie FIFA dając lepszą pozycję negocjacyjną zawodnikom, ale także podważyć cały model biznesowy klubów zarabiających na transferowaniu zdolnych piłkarzy. Ryzyko takiej inwestycji po stronie klubu będzie rosło wraz z rosnącymi możliwościami jednostronnego zerwania kontraktu przez zawodnika bez wysokiej kary finansowej.
Trybunał pozostawił sobie pewną furtkę dostrzegając potrzebę zachowania stabilności kontraktowej w specyficznym środowisku piłkarskim, ale podkreśla jednocześnie wymóg zachowania proporcjonalności w stosowanych przez FIFA rozwiązaniach. Z pewnością nikt nie pozwoli, aby na kilkumiliardowym rynku transferowym zapanował bałagan nie do posprzątania. Związki zawodowe piłkarzy z radością przyjęły treść wyroku widząc rosnącą pozycję swoich interesariuszy. Nieco inaczej do sprawy podchodzą organizacje zrzeszające kluby czy ligi, których model biznesowy został poważnie zagrożony.
Należy się zatem zastanowić jakie kroki w sprawie podejmie FIFA. Jednym z pomysłów na uporządkowanie systemu transferowego nieśmiało pojawiających się w przestrzeni publicznej jest zawarcie układu zbiorowego pracy, który regulowałby ostatecznie kwestie współpracy na linii zawodnicy – kluby. Rozwiązanie to jest z powodzeniem stosowane m.in. w NBA, która mimo wszystko pozostaje znacznie bardziej homogeniczną organizacją. W rozdrobnionym świecie piłki pomysł ten wydaje się jednak nierealny, biorąc pod uwagę jak dużo podmiotów należałoby przy tym pogodzić, a także fakt, że przy takich rozmowach każdy musi przynieść coś na stół negocjacyjny. A w tym przypadku FIFPro, czyli organizacja zawodowa zrzeszająca piłkarzy ma duże wymagania. Związek wszedł już na drogę sądową z FIFA wobec zbyt intensywnego kalendarza rozgrywek, który uderza w podstawowe dobra czołowych piłkarzy świata. Nie jest tajemnicą, że także w tym konflikcie pokrzywdzonych reprezentuje kancelaria… Jean-Louisa Duponta.
Podsumowując jest to kolejny w ostatnim czasie wyrok TSUE uderzający w monopol FIFA oraz UEFA na kształtowanie światowego rynku piłkarskiego. Wspomniane organizacje muszą godzić interesy związków, piłkarzy oraz klubów, a także (a może przede wszystkim) swój własny, tworząc pewien system, który nigdy nie będzie idealny dla każdego. Tym razem zyskują najlepsi piłkarze oraz ich agenci, którzy mają już znacznie mniej wątpliwości oraz potencjalnych konsekwencji rozwiązując kontrakt z dotychczasowym klubem. Wraz z nimi zyskują także potencjalni poszukiwacze właśnie takich furtek prawnych, którym z dotychczasowym klubem jest nie po drodze.
Kto na tym ostatecznie wygra? Przekonamy się w praktyce najbliższych miesięcy. Jedno jest natomiast pewne – żyjemy w ciekawych czasach dla prawników i pasjonatów transferowych epopei.