Sportowcy z Rosji i Białorusi na igrzyskach w Paryżu jako Indywidualni Neutralni Atleci

Rosjanie i Białorusini nie wezmą udziału w ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich. Na zawodach nie będą mogli występować pod własną flagą, a w przypadku zdobycia medalu nie zostanie odegrany hymn państwowy. Wynika to z warunków, które przedstawił Międzynarodowy Komitet Olimpijski, dotyczących zgody na udział w igrzyskach sportowców z obu tych krajów, na zasadach neutralności. Czy  faktycznie je spełniają? W mojej ocenie możemy mieć spore wątpliwości.

Rosjanie i Białorusini na igrzyskach olimpijskich będą startować jako Indywidualni Neutralni Sportowcy. Są to zawodnicy i zawodniczki, którzy uzyskali kwalifikację, przestrzegają kodeksu antydopingowego, nie popierają działań wojennych ani nie są członkami klubów wojskowych bądź innych służb państwowych. Podczas trwania imprezy nie będą mogli również występować z symbolami narodowymi, a także otrzymywać wsparcia finansowego od sponsorów z ich państw.

Takie działania spotykają się z krytyką władz w tych krajach. Według Rosjan zasady stawiane przez MKOl to łamanie praw człowieka. W swojej argumentacji powołują się często na artykuł 15. Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Dodają, iż ich sportowcy od kilku lat spotykają się z przejawami dyskryminacji (przykładowo w kwestii kontroli dopingowych1). Mimo krytykowania MKOl, część federacji sportowych z Rosji i Białorusi umożliwiła swoim sportowcom wyjazd do Paryża.

I tu się pojawia problem – czy wszyscy sportowcy z tych państw, wybierający się do stolicy Francji, powinni zostać dopuszczeni do udziału w rywalizacji? Według raportu organizacji Global Rights Compliance, zajmującej się prawami człowieka, ponad połowa sportowców z Białorusi i Rosji, którzy dostali zgodę na start w igrzyskach, nie spełnia kryteriów ogłoszonych przez MKOl 8 grudnia ubiegłego roku. Jeden z członków organizacji, Wayne Jordash, stwierdził, że MKOl z zaniepokojeniem przyjął do wiadomości jego list, wysłany w czerwcu. Nie podjął jednak żadnych działań i zignorował kolejne apele. Należy zauważyć, iż proces weryfikacji sportowców jest zbyt mało przejrzysty. Istnieje specjalna Komisja, która ocenia „neutralność” sportowców. Nie ma jednak jednej reguły – przykładowo zawodnicy czy zawodniczki, którzy udostępniali w mediach społecznościowych treści zawierające symbol “Z” lub uczestniczyli w wiecach prowojennych, zostali dopuszczeni do udziału w igrzyskach. Jakie kryteria ostatecznie decydują o decyzjach podejmowanych przez MKOl – do końca nie wiadomo. Oto kilka przykładów, które pokazują ten problem.

„Nie porzuciła swoich”

Jedną z kandydatek do medalu w skokach na trampolinie będzie Anżela Bladcewa. Przy zgodzie na jej udział w tej imprezie, w mojej ocenie MKOl popełnił spory błąd. Postawa Bladcewej od momentu wybuchu wojny nie była neutralna, gdyż uczestniczyła w wydarzeniach bezpośrednio popierających agresję Rosji na Ukrainę. Jeszcze w 2022 roku występowała między innymi na tle symbolu wojskowego “Z” oraz hasła propagandowego “Nie porzucamy swoich”, podczas wiecu prowojennego w Krasnodarze. Jej postawa została skrytykowana między innymi przez Ministerstwo Sportu Ukrainy, a sama Bladcewa znalazła się na liście sportowców popierających wojnę. Mimo takiego zachowania obecnie 19-letniej zawodniczki, MKOl dopuścił ją do udziału w igrzyskach. Sama Bladcewa udzieliła natomiast ostatnio ciekawego wywiadu. Stwierdziła w nim, że nie widzi problemu braku flagi i hymnu podczas zawodów, bo i tak każdy wie, że jest Rosjanką. Ponadto dodała, że dla niej najważniejszy jest start w tej imprezie i nie mogłaby zmarnować takiej szansy. Jej słowa spotkały się z krytyką w kraju, ale jak widać, nie otrzymała zakazu wyjazdu do Paryża. W przeciwieństwie do innego znanego rosyjskiego sportowca.

MKOl się zgodził, Rosjanie nie

Ostatnim rosyjskim sportowcem, który został zatwierdzony przez MKOl do startu w igrzyskach olimpijskich w Paryżu, miał być Szamil Mamiedow. Dagestańczyk jest jednym z najlepszych zapaśników w swoim kraju. Mimo wcześniejszych protestów ze strony Ministerstwa Sportu Ukrainy (Mamiedow w trakcie wojny nadal był członkiem klubu Dynamo, co powinno go wykluczać z udziału w igrzyskach), jego występ został zablokowany przez… samych Rosjan.

Kiedy Mamiedow ogłosił, iż zamierza jechać na igrzyska, prezes Rosyjskiej Federacji Zapaśniczej (RBF) Michaił Mamiaszwili stwierdził, że federacja może nie umożliwić mu wyjazd do Paryża. Mamiedow wyłamał się bowiem z grupy innych rosyjskich zapaśników, którzy jednomyślnie postanowili nie uczestniczyć w igrzyskach. Środowisko zrobiło się bardzo podzielone – część uważała, iż zdradził on niepisaną umowę. Dziennikarze zaczęli dodatkowo pisać, iż postępuje on niezgodnie z polityką prowadzoną przez ojczyznę. Traktowany mógłby być więc jak zdrajca, który pojedzie do Paryża tylko po to, aby zdobyć międzynarodowy splendor i chwałę (zamiast być rosyjskim patriotą). Oficjalnie ogłoszono, iż Mamiedow na igrzyska nie jedzie z powodu kontuzji. Decyzja o odpuszczeniu startu w Paryżu miała zostać podjęta przez samego zawodnika. Każdy może jednak sobie sam odpowiedzieć na pytanie, na ile rosyjski zapaśnik był w tej kwestii samodzielny. Dlaczego jednak reszta zapaśników nie starała się o uczestnictwo w imprezie? Otóż nie mieliby oni żadnych szans na uzyskanie neutralnego statusu. Abdułraszyd Sadułajew i Zaur Ugujew uczestniczyli w prowojennym wiecu i wyrazili swoje poparcie dla rosyjskiej agresji. To również zwolennicy polityki prowadzonej przez Władimira Putina. Inni zapaśnicy, tacy jak Witalij Kabałojew, Anastazja Sidelnikowa, Alina Kasabjewa, Nadieżda Sokołowa i Siergiej Siemonow, okazywali swoje poparcie dla wojny prowadzonej przez Rosję poprzez swoją działalność w mediach społecznościowych (dodawanie bądź lajkowanie postów). Kolejna grupa sportowców, do których możemy zaliczyć Artura Najfonowa, Auesa Gonibowa, Aliaksandra Liawonczyka i Wanese Kaładzińską, to osoby, które w ostatnim czasie wzięły udział w innych wydarzeniach propagandowych organizowanych przez reżim rosyjski i białoruski. Zwyciężyła więc zasada wszyscy albo nikt, a jej ofiarą stał się Mamiedow.

Wyrażała podziw dla rosyjskiej propagandystki na Instagramie

Jedną z rywalek Igi Świątek w drodze do finału może być Diana Sznajder. 20-letnia Rosjanka jest obecnie 23 w rankingu WTA. Mało osób wie, że Rosjanka w trakcie wojny powielała propagandę z państwowej telewizji.

Sznajder wstawiała posty wychwalające Margaritę Simonjan. To znana prezenterka telewizyjna, wieloletnia szefowa stacji Russsia Today (obecnie RT). Od momentu wybuchu wojny, otwarcie popiera działania rosyjskiego wojska, powielając często fałszywe informacje na temat Ukrainy czy państw Zachodu. To właśnie podziw dla jej pracy i rzetelności w postach na Instagramie wyrażała Sznajder. Możemy się zastanawiać, czy nawet takie działania nie powinny skutkować zawieszeniem. W mojej ocenie, tenisistka doceniając pracę Simonjan, wyrażała podziw dla całej machiny propagandowej Federacji Rosyjskiej. MKOl postanowił jednak przymknąć na to oko. Na szczęście nie postąpił podobnie w przypadku Karema Chaczanowa. Z okazji Dnia Zwycięstwa, tenisista wstawił grafikę, na której znajdowała cyfra 9 w kolorach wstążki św. Jerzego. Jest to symbol zakazany w wielu krajach, będący przejawem rosyjskiego imperializmu. Widoczny jest szczególnie w rosyjskiej przestrzeni publicznej – zwłaszcza od momentu ataku na Ukrainę. Oficjalnie Chaczanow sam zrezygnował z udziału – wiadome jednak było, iż MKOl nie dopuściłby go do rywalizacji.

Dezinformacja metodą Rosjan na wywołanie niepokoju

Nie będzie zbyt wielu informacji o osiągnięciach rosyjskich sportowców na igrzyskach, w kraju rządzonym przez Putina. Żadna stacja telewizyjna nie będzie bowiem transmitować tego wydarzenia. Rosjanie, będąc wykluczeni ze światowego sportu, nie mogą szerzyć państwowej propagandy, a dla władz jest to dosyć uciążliwe – sport był jednym z elementów soft power tego kraju od czasów „zimnej wojny”. Obecnie w Rosji uważa się, iż została ona ośmieszona, bo aby startować w zawodach międzynarodowych, sportowcy muszą godzić się na trudne do zaakceptowania przez nich warunki. Z kolei projekty takie, jak Igrzyska BRICS okazują się być całkowitym niewypałem.

Rosjanie będą w czasie igrzysk aktywni w jednym działaniu– rozprzestrzenianiu w mediach społecznościowych dezinformacji. Kilka dni temu został opublikowany filmik, na którym mężczyzna z zasłoniętą twarzą oraz flagą Palestyny na ubraniach, wyrażać bardzo poważne groźby na temat tego, co ma się wydarzyć w najbliższych tygodniach. W mediach w niektórych państwach rozprzestrzeniła się informacja, że Hamas miał obiecać „rzeki krwi”, które popłyną w trakcie igrzysk olimpijskich w Paryżu. Czy to prawda? Według analityków z Microsfotu, wideo okazało się być fake newsem. Stworzyli go Rosjanie, aby wzbudzić strach wśród osób zamierzających przyjechać do stolicy Francji.

To tylko przykład działań dezinformacyjnych. Rosjanie mogą zakłócać igrzyska przede wszystkim w sieci, dlatego Francja podjęła szereg działań dotyczących cyberbezpieczeństwa w trakcie imprezy.

  1. Rosyjscy działacze i politycy uważają, iż w ostatnich 10 latach byli prześladowani przez Światową Agencję Antydopingową (WADA), będąc sprawdzani częściej niż sportowcy z innych państw. Temat ten często pojawiał się w tamtejszej sferze medialnej. ↩︎