Jens Weinreich dla PIDS: “Nowego prezydenta MKOl namaści Thomas Bach”

Za tydzień poznamy nazwisko nowego przewodniczącego Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Kandydatów jest siedmioro – po raz pierwszy w historii tę funkcję może objąć kobieta. Kto jest faworytem wyborów, jakie wyzwania stoją przed MKOl, co po 12 latach swoich rządów zostawia po sobie Thomas Bach i dlaczego jego wpływy w Ruchu Olimpijskim nie ustaną wraz z końcem kadencji – w wywiadzie dla Polskiego Instytutu Dyplomacji Sportowej mówi Jen Weinreich, niemiecki dziennikarz śledczy, zajmujący się kulisami działania MKOl.

Michał Banasiak: Do wyborów w MKOl zostało kilka dni, a wyścig do fotel przewodniczącego wydaje się być otwarty. Sebastian Coe, Juan Antonio Samaranch, Kirsty Coventry – wygra ktoś z tej trójki?

Jen Weinreich: Odpowiedź na to pytanie może być tylko jedna: dziesiątym prezydentem MKOl – być może pierwszą kobietą na tym stanowisku – zostanie ta osoba, którą do dnia wyborów poprze „bóg” MKOl, Thomas Bach.

Jego odejście nie oznacza końca jego wpływów na MKOl?

Dwie trzecie obecnych członków zostało przyjętych do MKOl za kadencji Bacha, co tworzy więzi i zależności.  Gdyby niemal wszystkie kobiety zagłosowały na Kirsty Coventry, byłaby ona w zasadzie nie do pokonania. Ale to się nie wydarzy.

A jaki jest najbardziej prawdopodobny scenariusz?

Bach mógłby dobrze żyć z nowym prezydentem w osobie Juana Antonio Samaranchia, co byłoby dopełnieniem istotnej olimpijskiej historii: Juan Antonio Samaranch, ojciec obecnego kandydata i wieloletni szef MKOl, kiedyś pomógł Bachowi dostać się do Komisji Zawodniczej MKOl i do samego MKOl, powierzając mu jego pierwsze ważne zadania. Samaranch senior był dla Bacha wzorem i patronem.

Prezydentura Samarancha juniora oznaczałaby kontynuację polityki Thomasa Bacha?

Samaranch junior symbolizuje powiązania MKOl z Chinami, Rosją i innymi oligarchiami. Nie reprezentuje ani przejrzystości, ani żadnych przełomowych pomysłów – po prostu zarządzałby spuścizną swojego ojca, a zarazem także Bacha. W efekcie – używając terminologii Thomasa Bacha – byłoby to rozwiązanie „win-win-win”, ponieważ zapobiegłoby prezydenturze Coe.

Powszechnie wiadomo, że panowie za sobą nie przepadają. Przez długi czas to lord Coe uchodził za faworyta wyborczego wyścigu.

Ta tak zwana „kampania wyborcza”, regulowana do granic absurdu, odbywa się w środowisku pełnym sprzeczności. Na szefa MKOl wybrana powinna zostać osoba, która udowodniła, że nadaje się na to stanowisko i ma odpowiednie kompetencje, by szefować MKOl. Te wymagania spełnia Sebastian Coe – nikt z pozostałych sześciorga kandydatów nawet nie zbliża się do jego sportowego i politycznego dorobku. Chociaż technicznie rzecz biorąc, gdyby ściśle przestrzegano Karty Olimpijskiej, Coe byłby niemal niewybieralny, ponieważ w 2026 roku skończy 70 lat i osiągnie regulaminową granicę wieku.  Właściwie jedyną osobą z tej siódemki, spełniającą wszystkie wymagania Karty na pełne 12 lat prezydentury – a więc 8-letnią kadencję i jej 4-letnie przedłużenie – jest Kirsty Coventry. Jest wystarczająco młoda i nie została członkinią MKOl z uwagi na sprawowanie jakiejś funkcji, tylko konkretnie jako Kirsty Coventry.  Jednak jej zdolności intelektualne i w zakresie polityki sportowej są niewystarczające. Jest też kilka innych powodów, by stwierdzić: Coventry byłaby katastrofą dla MKOl.

Przy siedmiorgu kandydatach trudno oczekiwać, że od razu poznamy zwycięzcę. Pewnie czeka nas kilku rund głosowania, zanim wreszcie ktoś uzyska bezwzględną większość.

A to oznacza, że głosy będą się przemieszczać. Ktoś może wygrać I rundę głosowania, a nie zostać prezydentem. Decydujące będą lojalność elektoratu wobec Bacha oraz jego patronat.

Jak oceniasz 12-letnią prezydenturę Thomasa Bacha?

Thomas Bach nie był wybitnym prezydentem MKOl. W zasadzie był narcystycznym olimpijskim dyktatorem, który otoczył się dworem pochlebców i lizusów, sowicie za to wynagradzanych. Porównanie skandalicznie wysokich milionowych pensji dyrektorów MKOl, tak jak wielu innych osób w kręgach olimpijskich, z nędznym wynagrodzeniem uczestników igrzysk mówi samo za siebie i pokazuje priorytety Bacha.

Dla Bacha priorytetem była propaganda. Podobnie jak jego wielki wzór, Samaranch senior, kochał dworskie ceremonie i widział siebie jako równego głowom państw i rządów na całym świecie. Jego słudzy musieli skrupulatnie liczyć te wizyty i wiele innych szczegółów. Bratał się z mordercami, podżegaczami wojennymi, oszustami i dyktatorami. Jego późne odcięcie się od Rosji i Putina jest niewiarygodne i odrażające – tak samo jak pozwolenie, by przedstawiano go jako ofiarę rosyjskiej propagandy. Tchórzliwe i nieuczciwe.

Bardzo jednoznaczna ocena. Ale właściwie jego samego, a nie jego działań. To oczywiście jest powiązane, natomiast zapytam konkretnie: co Thomas Bach zostawia MKOl-owi po sobie?

Na pewno MKOl zapamięta mu miliardowe kontrakty telewizyjne – ten z NBC Universal potrwa do 2032 roku. Jednak jego poprzednik, Jacques Rogge, także potrafił zapewnić wysokie umowy. Jeśli jest się monopolistą, nietrudno zapewnić sobie miliardowe kontrakty. Bach był wyraźnie przyćmiony przez swojego poprzednika, Jacques’a Rogge’a, który przynajmniej przez kilka lat próbował coś zmienić – dopóki nie walki o władzę  go nie wyczerpały, także pod względem zdrowotnym. W przeciwieństwie do Bacha, Rogge był nieskazitelnym demokratą.

Bach ponosi odpowiedzialność za „dopingowe igrzyska” 2014 w Soczi. MKOl, działając wówczas razem z Rosją, nie zapewnił uczciwości olimpijskich zawodów i oszukał całe pokolenie sportowców. Rok później, latem 2015 roku, zimowe igrzyska 2022 zostały przyznane Pekinowi w skandalicznych i nigdy niewyjaśnionych okolicznościach. Bach również ponosi za to odpowiedzialność. Za jego kadencji proces przyznawania organizacji Igrzysk stał się bardziej nieprzejrzysty niż kiedykolwiek w historii MKOl – choć jego propagandyści fałszywie nazywają to „reformą”. Przyznanie letnich igrzysk w 2032 Brisbane, a więc najlepszemu koledze Thomasa Bacha z MKOl, Johnowi Coatesowi, było wynikiem tej samej patologii – katastrofalnego, nieuczciwego i zupełnie nieprzejrzystego procesu.

Tych decyzji nowe szefostwo nie zmieni. Zwłaszcza, że – jak zauważyłeś – możemy mieć kontynuację polityki ustępującego prezydenta. A z czym będzie musiał się zmierzyć na starcie? Jakie są największe wyzwania, przed którymi stoi dziś MKOl?

Igrzyska olimpijskie są w dużej mierze przestarzałe. Publiczność się starzeje. Zimowe igrzyska są coraz trudniejsze w organizacji. Wiele dyscyplin sportowych nie ma globalnego zainteresowania i w niektórych przypadkach uprawia je zaledwie kilkuset profesjonalistów. Igrzyska wymagają drastycznych cięć i reform. Bach rzekomo wdrożył programy reform, ale w większości były to jedynie pozory i propaganda.

Największe wyzwanie? MKOl zawsze będzie podążać za wielkimi pieniędzmi i dyktatorami, zamiast konsekwentnie reprezentować wartości, które recytuje jak mantrę.

Przewiduje się, że MKOl jeszcze w tym roku wybierze gospodarza letnich igrzysk w 2036 roku. Uważasz, że zostaną zorganizowane w…?

Działająca z MKOl rodzina multimiliarderów z Indii, rodzina Ambanich, patrzy na igrzyska w swoim kraju jako coś niemal pewnego. W 2023 roku sesja MKOl odbyła się w Mumbaju – gościła ją właśnie rodzina Ambanich. Najpoważniejsi kandydaci na nowego szefa MKOl-u – Kirsty Coventry, Juan Antonio Samaranch i Sebastian Coe – zabiegali o względy Ambanich i kilkukrotnie byli ich gośćmi. Tak więc to nie jest kwestia tego, co uważam, tylko tego, co możemy zbadać i sensownie wykazać.

Indie prowadzą bardzo ambitną politykę na wielu frontach i bardzo chcą przyciągać uwagę świata. Natomiast patrząc sportowo może się okazać, że byłby to gospodarz z najgorszym dorobkiem medalowym w historii.

Igrzyska olimpijskie w Indiach, gigantyczny projekt wzbogacenia się tzw. „Modigarchów”, byłyby katastrofą pod każdym względem. Z czysto technicznego punktu widzenia jeden kandydat jest daleko przed resztą w wyścigu o Igrzyska 2036: Doha, czy nam się to podoba, czy nie. Każdy, kto poważnie analizuje temat, wie o tym. System przyznawania Igrzysk musi zostać natychmiast zmieniony i uczyniony bardziej przejrzystym. Samaranch i Coe to obiecali. Ale kto wie, co tak naprawdę obiecali olimpijskim wyborcom w swoich kampaniach wyborczych?

Jens Weinreich – wielokrotnie nagradzany dziennikarz śledczy, jeden z najlepiej zorientowanych ekspertów w kulisach działalności MKOl i Ruchu Olimpijskiego. Zbliżająca się Sesja MKOl będzie jego 50. Jest autorem newsletterów Sport i Polityka oraz The Inquisitor.

Dziennikarskie śledztwa Jensa Weinreicha ws. środowiska przestępczego wokół FIFA, przyczyniły się do wniesienia oskarżeń w Stanach Zjednoczonych. Jego doniesienia dotyczące tego, czy Niemcy kupiły prawo do organizacji Mistrzostw Świata FIFA 2006, wywołały falę pozwów przeciwko działaczom piłkarskim.