Otwarcie na nowy świat. Co Klubowe Mistrzostwa Świata FIFA powiedzą nam o przyszłorocznym mundialu?

Patrząc na drużyny i pulę nagród, klubowe MŚ powinny być wydarzeniem oczekiwanym przez każdego kibica. Trafia się bowiem wyjątkowa okazja na zobaczenie spotkań o stawkę najlepszych zespołów z Europy przeciw brazylijskim hegemonom. Europejska perspektywa jest jednak zupełnie inna, podszyta negatywnymi wiadomościami z USA, kolejnymi próbami sprzedania jak największej liczby biletów przez FIFA czy nadmierną komercjalizacją turnieju. Niezależnie od zdania, warto śledzić klubowy mundial, by dowiedzieć się, co planowane jest na ten prawdziwy.

Przygotowani na 300 milionów

Najważniejszą rzeczą, która pojawia się niemal przy każdej informacji towarzyszącej mistrzostwom jest to, że po raz pierwszy w historii wszystkie transmisje seniorskiego turnieju pod auspicjami FIFA lub UEFA będzie dostępne za darmo na całym świecie. Zapewni to platforma DAZN, dla której podobne rozwiązanie to nie pierwszyzna. W podobny sposób pokazywano na niej mecze kobiecej piłkarskiej Ligi Mistrzów oraz tenisowego Six Kings Slam. Według doniesień prasowych DAZN musiał na ten cel przeznaczyć miliard dolarów. 

Na tym rozwiązaniu zyskają nie tylko kibice z Afryki, Azji i Ameryki Południowej, dysponujący niskimi dochodami, ale też Europejczycy, którzy na co dzień nie mogą liczyć na oglądanie meczów największych klubów kontynentu w ogólnodostępnych źródłach. W krajach zachodniej Europy większość transmisji z Ligi Mistrzów znajduje się w kodowanych stacjach – wyjątkiem są skróty oraz przekaz z wielkiego finału. Do korzystania z oferty DAZN konieczne jest jedynie założenie konta. Jednak ci, którzy nie chcą bądź nie mogą tego zrobić, mają inne rozwiązania. DAZN podpisał umowy sublicencyjne z wieloma nadawcami, chociażby z Europejską Unią Nadawców czy niezwykle popularnym w Brazylii internetowym kanałem CazeTV. Dodatkowo planuje się wykorzystać kanał DAZN w telewizji linearnej tam, gdzie funkcjonował już wcześniej, choć niemiecka wersja nie zrezygnuje z przerwy w godzinach nocnych, mimo odbywających się wtedy spotkań.

Lista nadawców zawiera niewiele stacji, które zazwyczaj pokazują reprezentacyjny mundial. FIFA miała ogromny problem ze sprzedażą praw transmisyjnych do imprezy. BBC i ITV odmówiły, a poważnym konkurentem dla amerykańskich zmagań jest zaczynające się w ich trakcie kobiece EURO. Rozgrywki pań cieszą się coraz większą popularnością, a ich mecze na mistrzostwach Europy będą kolidować godzinowo z kluczowymi spotkaniami mistrzostw świata. Porównanie oglądalności obu wydarzeń będzie stanowiło ciekawą odpowiedź na temat tego, czy strategia obrana przez FIFA okazała się słuszna, choć nie wiadomo, czy DAZN podzieli się takimi danymi. 

DAZN przykłada dużą wagę do transmisji, o czym świadczy chociażby przydzielenie odpowiednich ekip komentatorskich do wszystkich spotkań w 17 różnych językach, w tym po polsku, mimo że DAZN oficjalnie nie działa w Polsce. Ciekawostką jest fakt, że dział techniczny platformy ma swoją siedzibę w Katowicach. Mając na uwagę fakt, że DAZN używał lokalizowanych reklam przy okazji wcześniejszych transmisji, tak i tutaj należy się spodziewać takowych w naszym rodzimym języku. W darmowych transmisjach jest bowiem zawarty haczyk. Po wejściu na serwis można zobaczyć ofertę tzw. “doświadczenia premium”, w którym zawiera się możliwość oglądania meczów w standardzie obrazu HDR i dźwięku przestrzennego Dolby 5.1, z mniejszą liczby reklam niż w pakiecie bez opłat oraz dostęp do powtórek. 

Te ostatnie aspekty mogą stanowić odpowiednią zachętę. Nie wiadomo, jak uciążliwe będą reklamy, ale niemal połowa spotkań przypada na godziny nocne w Europie, co będzie stanowić wyzwanie dla kibiców. Koszt pakietu to 39,99 zł. DAZN stara się zapewnić do niego dostęp swoim wcześniejszym subskrybentom, Model biznesowy stosowany w tym przypadku przez DAZN jest używany przez inne serwisy streamingowe skupione bardziej na pokazywaniu filmów i seriali, choć da się go zauważyć w amerykańskim sporcie. Amazon pokazuje personalizowane reklamy podczas transmitowanych na platformie Prime Video czwartkowych meczów NFL. Perłą w koronie firmy jest mecz organizowany specjalnie w Czarny Piątek, gdzie widzowie widzą specjalnie pod nich przygotowane oferty. Za to Amazon płaci NFL 100 milionów dolarów rocznie. 

Kombinacja nadawców i niedogodnych godzin wraz z masą innych turniejów piłkarskich (nawet podczas KMŚ będą się toczyć wcześniej wspomniane kobiece EURO czy CONCACAF Gold Cup, przeprowadzany również na stadionach w USA) sprawia, że zainteresowanie mistrzostwami w Europie wyrażają na razie tylko pasjonaci. Ci z Włoch, Francji, Hiszpanii czy Niemiec mieli nawet okazję poznać lepiej DAZN przez transmisje rozgrywek w ich krajach. Niestety często ze złej strony, czyli awarii. Problemy techniczne dawały się też we znaki miłośnikom boksu, którzy zaznali ich podczas walki Usyk-Fury. Tym razem DAZN zapewnia, że obędzie się bez problemów – przygotowano nową wersję platformy, która ma wytrzymać ruch do 300 milionów widzów. Oprócz tego platforma zapowiada programy z udziałem legend piłki nożnej jak chociażby Ronaldo, nie mówiąc już o ekspertach, gdzie na liście jest na przykład Fabrizio Romano czy Gary Lineker. Dodajmy do tego piłkarskich influencerów i mamy zestaw dla każdego.

Jak podaje jeden z ekspertów zajmujących się technologią w sporcie, Dawid Prokopowicz, DAZN wykorzysta w transmisjach kamery przedstawiające mecz z perspektywy sędziów. Widzowie na stadionie przy okazji wideoweryfikacji skorzystają z możliwości zobaczenia na telebimach tego samego, co sędziowie, wraz z wyraźnymi uzasadnieniami wydawanych przez nich decyzji. Arbitrzy z kolei będą wspomagani przez chipy znajdujące się w piłkach wychwytujące zagrania ręką czy podwójne dotknięcie piłki przy rzucie karnym oraz systemy półautomatycznej detekcji spalonych. A, i zyskają też sztaby szkoleniowe, informujące o zmianach przez specjalne tablety. Wszystkie te technologie czeka zatem poważny test przed przyszłorocznymi MŚ.

Klubowy mundial ma trafić do mas również dzięki mediom społecznościowym. DAZN nawiązał współpracę z TikTokiem i X, gdzie zostaną udostępnione krótkie materiały z meczów i poczynań poszczególnych ekip poza boiskiem. FIFA oraz DAZN pokładają nadzieję w tym, że w zmaganiach wydarzy się coś fascynującego, niosącego się viralem po sieci. Głównym celem jest zachęcenie młodych osób spoza Europy, które będą zafascynowane nazwiskami legend uczestniczących w KMŚ lub sukcesami klubów z ich części świata. Jak to w przypadku reprezentacyjnego mundialu, tak i tutaj mogą się oddać manii zbieractwa, kupując kartki i naklejki z piłkarzami. FIFA skończyła współpracę z EA Sports, zatem turniej nie znajdzie się w żadnej pełnoprawnej grze piłkarskiej (przynajmniej oficjalnie, bo modów do EAFC i PES-a nie brakuje), ale odpowiedniej licencji udzielono… Robloxowi i tamtejszej minigrze Super League Soccer. Taki znak naszych czasów. 

Wabikiem może się też okazać typowo amerykański wynalazek. Halftime show, czyli koncert w przerwie meczu. Są ludzie, którzy włączają Super Bowl tylko dla tego występu, bo przyciągają ich nazwiska wielkich artystów. FIFA zapowiedziała to w przypadku finału przyszłorocznych mistrzostw świata, ale klubowy czempionat ma się również takowego doczekać. Na MetLife Stadium w niedzielę 13 lipca pojawią się takie gwiazdy jak Doja Cat, J Balvin czy Tems. Według zapowiedzi ich występy zmieszczą się w typowym kwadransie.

Gorąco politycznie i klimatycznie

Wśród nowych partnerstw FIFA znalazło się Airbnb. Współpracę nawiązano za późno, by miała ona rzeczywisty wpływ na klubowe MŚ, mimo że firma oferuje pakiety związane z tą imprezą, na przykład oglądanie meczów w towarzystwie gwiazd amerykańskiej piłki oraz uczestnictwo w sesjach szkoleniowych prowadzonych przez ekspertów FIFA. Kwestia biletów budzi najwięcej kontrowersji. Zarówno teraz, jak i za rok. Wejściówki na mundiale, które są kupowane bezpośrednio przez FIFA, a nie należą do puli przydzielonej klubom/reprezentacjom, zostaną sprzedane w modelu “dynamicznej zmiany cen”. System jest znany z koncertów, gdzie duży popyt na dane bilety może wywindować ich ceny do niebotycznego poziomu. 

Zainteresowanie kibicowaniem na stadionach goszczących klubowe mistrzostwa świata okazało się jednak na tyle nikłe, że trend się odwrócił. Ceny spadły do niebywale niskich poziomów, a i tak nie uda się zapełnić stadionów, nawet na meczu otwarcia imprezy z udziałem Leo Messiego. Bilety próbuje się nawet rozdawać studentom. Trzeba przyznać, że są mecze, które nie wzbudzają emocji ze względu na porę i uczestniczące w nim zespoły. Tymczasem fanów drużyn odstrasza polityczny klimat panujący w Stanach Zjednoczonych. Problemy z uzyskaniem wiz oraz możliwością odesłania do domu podczas kontroli granicznej dotykają osoby przyjeżdżające do USA, nie mówiąc o informacjach o agentach imigracyjnych na stadionach. Wielce prawdopodobne, że dotknie to również przyszłorocznego mundialu. Już teraz można zauważyć trendy w mediach społecznościowych skłaniające do przyjazdu na mecze MŚ 2026 do Meksyku i Kanady, a nie do USA, choć to tam zaplanowano 78 ze 104 spotkań, w tym wszystkie od fazy ćwierćfinałowej. 

I to reprezentacyjne mistrzostwa mają być według FIFA impulsem do przyjazdu na klubowe mecze. Osoba, która kupi bilety na trzy mecze KMŚ i będzie na nich obecna otrzyma możliwość kupna wejściówki na dowolny mecz MŚ 2026 oprócz finału. By mieć pewność nabycia prawa wstępu na najważniejsze spotkanie w futbolu, trzeba zobaczyć co najmniej 20 spotkań KMŚ, w tym mecz otwarcia lub finał. Kusząca opcja, choć nie wiadomo, ile osób z niej skorzysta. 

63 mecze zostaną rozegrane na dwunastu stadionach. Są wśród nich takie stadiony jak kultowe Rose Bowl w Pasadenie mogące pomieścić prawie 90 tysięcy kibiców po skromne 20-tysięczne Audi Field w Waszyngtonie. Pięć z nich, czyli MetLife Stadium w New Jersey, Mercedes-Benz Stadium w Atlancie, Lincoln Financial Field w Filadelfii, Lumen Field w Seattle oraz Hard Rock Stadium w Miami będą również gospodarzami przyszłorocznego mundialu, choć już bez nazw sponsorów. FIFA w przypadku KMŚ wyraziła zgodę na obrandowanie w ten sposób aren. Test czeka też bazy treningowe. Zespoły w znacznej większości wybrały obiekty akademickie, co nie może dziwić, patrząc na to, jaki poziom reprezentują. Choć taki Bayern Monachium wybrał ESPN Wide World of Sports Complex na Florydzie.

Klubowe mistrzostwa świata będą obserwowane pod kątem temperatur panujących w Stanach Zjednoczonych oraz wydolności zawodników, by móc dostosować przygotowanie fizyczne do reprezentacyjnych MŚ. Żar lejący się z nieba był istotnym problemem podczas poprzednich wielkich imprez sportowych organizowanych w Stanach Zjednoczonych – letnich igrzysk olimpijskich w 1984 i 1996 roku oraz poprzednich MŚ w 1994. Ze względu na komfort europejskich kibiców zawodnicy są zmuszeni rywalizować w godzinach południowych, co jeszcze bardziej pogarsza sytuację. World Soccer Talk sprawdził prognozowaną temperaturę w czasie spotkań. W czasie fazy grupowej najbardziej narażeni na upały będą piłkarze Juventusu. Podczas meczów z Wydad Casablanca oraz Manchesterem City, odpowiednio w Filadelfii i Orlando ma panować temperatura przekraczająca 37 stopni w cieniu. Nie wszystkie stadiony KMŚ są zadaszone. FIFA podkreśla swoje zaangażowanie w kwestii ochrony klimatu. Warto, by stało się to obiektem zainteresowania wszystkich organizacji sportowych, bo to na nich zmiany klimatyczne odbiją się najbardziej.

Dotrzeć wszędzie, gdzie tylko można

FIFA szczyci się tym, że klubowe mistrzostwa świata będą największym turniejem piłkarskim w historii pod względem liczby krajów reprezentowanych przez uczestników. Wystąpią na nich piłkarze z 81 państw, a ich listę znajdziemy na profilach społecznościowych mistrzostw, co ciekawe wymieniając również Rosję – w składzie PSG jest bramkarz Matwiej Safonow. DAZN z kolei nawiązał współpracę z rosyjskim serwisem streamingowym Okko, który pokaże KMŚ na rynku rosyjskim. Niezależnie od miejsca na świecie wygląda na to, że każdy ma komu kibicować.

Na amerykańskich boiskach wystąpią kluby z 20 państw. Jest to po części zasługa FIFA, która to zdecydowała się ograniczyć liczbę zespołów z danego państwa kwalifikujących się do turnieju do dwóch, limit nie dotyczy jednak zwycięzców kontynentalnych rozgrywek klubowych. Wykorzystała to Brazylia, której kluby dominują w Copa Libertadores, stąd też awans do KMŚ wywalczyły aż cztery ekipy z Kraju Kawy. Trzy wystawią Amerykanie, którzy zyskali na złamaniu zasad FIFA dotyczących struktury właścicielskiej przez meksykański Club León, który został wykluczony z mistrzostw oraz przydzieleniu miejsca przysługującego gospodarzom imprezy. To ostatnie wzbudziło wiele kontrowersji, bo dostał je zwycięski w zeszłym sezonie zasadniczym MLS Inter Miami, a nie mistrzowskie LA Galaxy. Decyzję podjęła FIFA. Krążyły pogłoski, że było to powodowane chęcią włączenia w skład turnieju największego symbolu sportowego i co za tym idzie, marketingowego całej imprezy, czyli Leo Messiego.

Patrząc na próby ściągnięcia Cristiano Ronaldo do jednego z klubów uczestniczących w KMŚ podejmowane przez Gianniego Infantino, można dyskutować nad transparentnością procesu wyboru klubu-gospodarza. Portugalczyk zareagował odmową na liczne propozycje. Wiele lig, by ułatwić swoim przedstawicielom przygotowania, otworzyły specjalne okno transferowe między 1 a 10 czerwca. Trent Alexander-Arnold przeszedł w tym czasie do Realu Madryt, a hiszpański klub, by zapewnić mu udział w mistrzostwach, zapłacił Liverpoolowi 10 milionów funtów. 

Limit dwóch klubów na kraj z wyżej zaprezentowanym wyjątkiem sprawił, że na klubowych mistrzostwach świata nie ujrzymy między innymi takich klubowych hegemonów jak FC Barcelona, Liverpool FC, Arsenal czy AC Milan. Stąd też FIFA zaczęła dywagować o możliwości powiększenia mistrzostw do 48 zespołów od 2029 roku – wzorem nadchodzącego reprezentacyjnego mundialu. Gdyby udało się spełnić te założenia, co jest wielce prawdopodobne, FIFA będzie w stanie upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, zapewniając udział wszystkich najpopularniejszych klubów przy jednoczesnym zaangażowaniu zespołów z jak największej liczby lig, co znacznie zwiększy liczbę osób zainteresowanych KMŚ.

Badania przeprowadzone przez Ampere Analytics pokazały, że na przełomie roku 2024 i 2025 tylko 4% amerykańskich kibiców piłkarskich interesowało się klubowymi mistrzostwami świata. Turniej wywołuje jednak żywe zainteresowanie w Brazylii, gdzie rozgrywki międzykontynentalne zawsze cieszyły się dużą estymą. Było to widać podczas objazdu trofeum po wszystkich klubach uczestniczących w rozgrywkach, a tłumy zgromadziły się nawet w austriackim Salzburgu. Tamtejsza ekipa, Red Bull Salzburg, dał radę zakwalifkować się do turnieju z rankingu klubowego dzięki limitom FIFA. Wzmożenie było widać w nowozelandzkim Auckland, choć w weekendu rozpoczynającym mistrzostwa w rodzimych mediach mało było wzmianek o turnieju – dominowały informacje z oceanicznej ligi Super Rugby (na bazie której wzorowana będzie OFC Professional League, która wyłoni przyszłych uczestników KMŚ z tego regionu świata) czy wieści z wielkoszlemowego golfowego US Open. 

Trofeum tylko dolewa oliwy do ognia kontrowersjom towarzyszącym mistrzostwom. Okazała tarcza stworzona przez Tiffany’ego z 24-karatowego złota zawiera układ planet na niebie w chwili zakładania FIFA w Paryżu w maju 1904 roku oraz Miami w dniu rozegrania meczu inauguracyjnego KMŚ, różne symbole astronomiczne i naukowe, w tym okresowy układ pierwiastków. W dwóch miejscach wygrawerowano też imię prezydenta FIFA Gianniego Infantino jako twórcy rozgrywek. Pochwały należą się z kolei za umieszczenie na trofeum inskrypcji w języku Braille’a.

Dla organizatorów mistrzostw zapewnienie równych wrażeń z turnieju wszystkim kibicom, bez względu na stopień niepełnosprawności, nie jest pustym sloganem. Na stadionach w Seattle i Atalancie kibice z wadami wzroku będą mogli skorzystać ze specjalnych tablic pozwalających im zapoznać się z sytuacją na boisku poprzez specjalne wibracje i magnes przedstawiający pozycję piłki. Przedstawienie tego rozwiązania na meczach goalballu na igrzyskach paralimpijskich w Paryżu wywołało masę pozytywnych reakcji w mediach społecznościowych. Należy się spodziewać, że zostanie ono wprowadzone w przypadku wszystkich meczów przyszłorocznego mundialu. Oczywiście wciąż pamięta się o rzeczach obecnych od lat na sportowych arenach, czyli zapewnieniu odpowiedniej liczby miejsc dla korzystających z wózków inwalidzkich, miejsc do izolacji sensorycznej czy audiodeskrypcji.

Prawdziwy wygrany

Mimo tych wszystkich haseł i zapewnień wszystkim wiadomy jest cel powstania klubowych mistrzostw świata. Pieniądze. Turniej ma stanowić kolejne źródło przychodu dla FIFA, która zazdrościła UEFA czerpania zysków z klubowych rozgrywek. Projekty stworzenia czempionatu były już obecne od ponad ćwierćwiecza. Pierwszy w nowej formule, rozegrany w Brazylii w 2000 roku miał tak pokaźne zachęty finansowe, że Manchester United zrezygnował nawet z udziału w Pucharze Anglii, by móc wystartować w imprezie. Następna edycja, składająca się z większej liczby zespołów, została odwołana na dwa miesiące przed planowanym startem, co było spowodowane bankructwem największego marketingowego partnera FIFA, czyli International Sport and Business. Od 2005 roku mistrzostwa rozgrywane były w zaledwie kilka dni – turniej przetrwał nawet pojawienie się 32-zespołowych KMŚ, tylko w delikatnie zmienionej formule jako Puchar Interkontynentalny. 

Pandemia miała wpływ na wszystkie aspekty naszego życia, a Klubowy Puchar Świata nie był wyjątkiem. Na pół roku przed rozpoczęciem lockdownów w świecie zachodnim i całkowitej zmiany stylu życia Europejczyków ogłoszono plany rozegrania nowych mistrzostw w… Chinach. Miało to służyć rozwojowi piłki nożnej w Państwie Środka, nie mówiąc o wykorzystaniu potencjału marketingowego chińskiego rynku. Wtedy pomysł FIFA zakładał zaproszenie 24 drużyn, które miały rywalizować przez 18 dni, czyli dwa tygodnie krócej niż w obecnym kształcie mistrzostw.

Stany Zjednoczone wydawały się idealnym miejscem na wskrzeszenie tej idei. Stojący na czele FIFA Gianni Infantino idealnie dogaduje się z administracją prezydenta Trumpa, pojawiając się nawet kilkukrotnie w Białym Domu. Prezydent Trump został nawet zaproszony przez gubernatora New Jersey, Phila Murphy’ego na finał turnieju na Metlife Stadium. Nie wiadomo jeszcze, czy Trump skorzysta z tej okazji, szczególnie że pochodzi ona od członka opozycyjnej Partii Demokratycznej.

W tej rozgrywce jest jednak ktoś ważniejszy od państwa-gospodarza. Arabia Saudyjska. DAZN, który w październiku 2024 nabył prawa transmisyjne do mistrzostw, zapewniając FIFA niezbędne wsparcie finansowe, kilka miesięcy później sprzedał 5% udziałów w firmie odpowiadającemu za sportowe poczynania saudyjskiego Public Investment Fund przedsiębiorstwu Surj Sports Entertainment. Koszt? Miliard dolarów, czyli tyle, ile zapłacono za prawa. DAZN dostał prawa do wielu imprez sportowych należących do Saudów, jak chociażby golfowego cyklu LIV Golf. W mediach pojawiają się doniesienia, że za sprzedażą praw kryje się również przyznanie praw do organizacji mundialu w Arabii Saudyjskiej, ale zainteresowane strony temu zaprzeczają. Co prawda prawa transmisyjne do mistrzostw świata w 2026 i 2030 roku są już sprzedane, ale kto wie, być może saudyjski mundial w 2034 zostanie pokazany na DAZN w ten sam sposób co nadchodzące klubowe MŚ?

Niepodważalnym faktem jest to, że Public Investment Fund stał się oficjalnym partnerem klubowych mistrzostw świata. FIFA przez długi czas miała problemy ze sponsorami turnieju, ale skłoniła firmy reklamujące się przy okazji tradycyjnego mundialu (prośbą lub groźbą, niejednokrotnie kończyło się na pozwach sądowych) do wsparcia finansowego KMŚ. Wszystko to składa się na zawrotną pulę nagród w wysokości miliarda dolarów. Zwycięzcy przypadnie 125 milionów, co stanowi również gratkę dla najbardziej zamożnych klubów. 

Połowa łącznej puli zostanie przeznaczona na nagrody za uczestnictwo, choć tu daleko od równości. Najwięcej dostaną europejskie zespoły, które zostały obdarowane według zasług sportowych i… marketingowych. Hegemoni mogą liczyć nawet na 38 milionów dolarów za sam przyjazd. Południowoamerykańskie zespoły w ten sposób otrzymają po 15 milionów, a zespoły z innych kontynentów poza Oceanią prawie dziesięć. Nowozelandzkie Auckland City dostanie 3,5 miliona dolarów, ale kwota może robić wrażenie, patrząc na to, że w zespole grają amatorzy, którzy musieli brać bezpłatne urlopy w pracy, by móc wystąpić w Stanach. Ćwierć miliarda dolarów ma być przeznaczone przez FIFA na rozwój piłki nożnej na całym świecie, również w krajach, które nie będą miały swoich przedstawicieli na KMŚ.

Czy FIFA zatem oddaje skok w nieznane? Wręcz przeciwnie, światowa federacja zabezpieczyła sukces klubowych mistrzostw świata we wszystkich możliwych aspektach. Na koniec to i tak kibice wyrażą swoją opinię poprzez oglądanie turnieju lub jego zlekceważenie, choć wydaje się, że zdecyduje dość pokaźna grupa niebędąca do tej pory obiektem zainteresowania organizacji sportowych, a wpływająca na przyszły kształt piłki nożnej. Na horyzoncie majaczy już wizja podobnego turnieju u kobiet, który ma być rozegrany zimą 2028 i który niechybnie będzie korzystał z rosnącej popularności kobiecej piłki. Nie mówiąc już o możliwych kontrowersjach towarzyszących ewentualnym zimowym klubowym mistrzostwom świata w Arabii Saudyjskiej w 2033 i ich wpływie na klubowy sezon. Te wszystkie monumentalne przedsięwzięcia będą niosły za sobą masę nowych sportowych historii. A to one sprzedają się najlepiej.