Nie ulega wątpliwości, że od początku projekt Superligi jest projektem „elit dla elit.” Rozmowy na temat tego kto z kim ile razy zagra, jaka będzie łączna liczba drużyn czy o modelu awansów i spadków, to tak naprawdę dodatek do fundamentu całej sprawy. Bo ten nie jest związany z formatem rozgrywek. Gra toczy się na innym, znacznie ważniejszym froncie. Chodzi o zarządzanie futbolem.
Orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej
By to zrozumieć, spójrzmy najpierw na orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) z grudnia 2023 roku. Przedmiotem sporu było naruszenie prawa antymonopolowego na terytorium Unii Europejskiej. Chodziło o reguły konkurencji z Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE) – konkretnie o artykuły 101 i 102. TSUE ocenił, że te artykuły mają zastosowanie do UEFA i FIFA, ponieważ te organizacje na terytorium UE prowadzą działalność gospodarczą, polegającą na organizacji klubowych rozgrywek piłkarskich. Wg Trybunału, UEFA i FIFA zakazując tego typu działalności innym podmiotom oraz „grożąc” konsekwencjami klubom lub piłkarzom, nadużywają swojej pozycji i wprost działają niezgodnie z antymonopolowymi przepisami TFUE.
Ważnym elementem orzeczenia było również potwierdzenie specyficznej cechy rozgrywek sportowych w Europie, które są określane jako „Europejski Model Sportu” – chodzi oczywiście o inkluzywny format, w którym nie istnieją „zamknięte ramy” dla rozgrywek sportowych.
Zatem w dużym skrócie i uproszczeniu: UEFA i FIFA nie mogą zakazać powstania innego projektu rozgrywek piłkarskich w Europie, nie mogą też nakładać sankcji na inne podmioty związane z konkurencyjnym projektem piłkarskim. Jednocześnie, nowy podmiot organizując rozgrywki na terytorium UE, musi uwzględnić specyfikę „Europejskiego Modelu Sportu.”
Nowy pomysł spółki A22
Superliga jest przygotowywana przez spółkę A22, a inicjatorem projektu jest prezydent hiszpańskiego Realu Madryt – Florentino Perez, jeden z najbogatszych Hiszpanów. Projekt pierwotnie zakładał zamknięty model tylko dla najbogatszych klubów. To było jednak wiosną 2021 roku, a w następstwie tego ogłoszenia wielkie protesty kibiców w Europie (szczególnie w Wielkiej Brytanii) doprowadziły większość klubów do wycofania się z Superligi w przedstawionym wówczas kształcie. Projekt nie został jednak zarzucony, lecz przerwany na czas rozprawy przed TSUE. Orzeczenie korzystne dla spółki A22 ponownie uruchomiło formowanie się projektu. W kolejnych wersjach Superligi uwzględniono „Europejski Model Sportu”, co wynikało wprost z wyżej przytoczonego orzeczenia TSUE. I tak powstał pomysł z trzema poziomami rozgrywek.
Obecnie mowa o „Unify League” z czterema poziomami rozgrywek, który uwzględnia obecność 96 klubów z całego kontynentu. Nie będę rozstrzygał czy format rozgrywek jest lepszy czy gorszy od obecnego systemu Ligi Mistrzów UEFA. Teraz jednak wiele wskazuje na to, że najwyższy poziom rozgrywkowy „Unify League” będzie poniekąd w pewnym stopniu „zabetonowany” dla najbogatszych klubów. Wiele wskazuje na to, że osiągnięty zostanie cel pierwotny, ale z uwzględnieniem zasady „Europejskiego Modelu Sportu”. Najpopularniejsze kluby docelowo będą grały ze sobą stosunkowo często, co teoretycznie stanowi gwarancję dużej globalnej audiencji. Jednak sam format to tak naprawdę kwestia drugorzędna – kluczowe jest co innego.
O co toczy się gra?
Pierwszy kluczowy front to A22 versus UEFA. Fundamentem planu organizatorów Superligi jest wykluczenie UEFA jako pośrednika w dystrybucji przychodów. Jeśli spojrzeć na rozgrywki Superligi (czy już dzisiaj „Unify League”) z perspektywy inicjatorów, to jasne jest, że obecny model, w którym UEFA dystrybuuje przychody, nie jest korzystny. W istocie to kluby ponoszą większość kosztów: obsługa dnia meczowego, pensje piłkarzy i sztabów trenerskich, utrzymanie stadionów czy finansowanie własnych akademii. UEFA stara się bilansować te wydatki poprzez dystrybucję przychodów z tytułu praw transmisyjnych i umów sponsorskich.
Inicjatorzy „Unify League” postawili zasadnicze pytanie: skoro to my gramy mecze na naszych stadionach – to po co nam pośrednik? Osobna spółka (powołana do życia np. przez kluby) może dystrybuować prawa do transmisji oraz monetyzować rozgrywki – potwierdza to orzeczenie TSUE. Najprawdopodobniej już trwają rozmowy z potencjalnymi sponsorami, co pozwala budować strategię dalszej dystrybucji przychodów na poszczególne poziomy „Unify League.”
Drugi kluczowy front to budowanie sojuszy oraz nieformalna rola lidera zmian w futbolu. I choć sama rozprawa dotyczyła konfliktu spółki organizującej „Unify League” z UEFA i FIFA, to nie można powiedzieć, że FIFA tworzy jednolity monolit wraz z UEFA. Co więcej – jest całkiem prawdopodobne, że FIFA w dłuższej perspektywie poprze projekt „Unify League” i Florentino Pereza. De facto FIFA zaakceptowała podobny projekt w Afryce, tzw. „African Football League”, współorganizowany z Afrykańską Konfederacją Piłkarską1.
FIFA tworzy również własny projekt „superligi”, czyli powiększone Klubowe Mistrzostwa Świata, które angażują 32 kluby z wszystkich kontynentów – co również wpisuje się w rywalizację o prestiż własnych “produktów” i uwagę kibica piłkarskiego na świecie.
Za potencjalnym przyszłym sojuszem inicjatorów nowych rozgrywek z FIFA przemawiają również dobre relacje instytucjonalne z Realem Madryt2. FIFA wchodząc w sojusz z najbogatszymi klubami w Europie próbuje jednocześnie bronić własnej pozycji w międzynarodowym piłkarskim ładzie instytucjonalnym. UEFA, odnosząc porażkę w całym procesie, w przypadku sojuszu z FIFA pociągnęłaby w dół również swojego partnera. FIFA rzecz jasna tego nie chce.
Spółka A22 organizując swoje rozgrywki zyskuje również większą elastyczność i może wprowadzać zmiany w futbolu, które przez UEFA (i FIFA) nie są tak szybko wdrażane. Co to za zmiany? Korekty trwania długości meczów, nowe formy uczestniczenia w meczu (np. VR i kamera na sędziach) czy nowe formy komunikacji z zawodnikami (nawet w trakcie gry). Amerykanie już teraz eksperymentują na tym polu3, ale jeśli europejski futbol zaadaptuje się do zmian, będziemy mogli mówić o game-changerze. FIFA wchodząc w układ z A22 odda klubom kwestię eksperymentów przy konsumpcji futbolu, co da jej pozycję umiarkowanego, ale otwartego na zmiany gracza.
Na ten moment jest jeszcze wiele niewiadomych, np. jak będzie w praktyce wyglądała platforma streamingowa, na której mają być transmitowane mecze. Jak będzie wyglądał model darmowego konta użytkownika, jaka będzie częstotliwość reklam, jakie będą formy subskrypcji i koszty. Trudno zatem o jednoznaczną ocenę całego projektu.
Zmiany przychodzą po wielkich wydarzeniach
Jeśli spojrzymy na historię zmian w europejskim futbolu, te przychodziły zawsze po wydarzeniach kluczowych dla Starego Kontynentu – czyli takich, które później kształtowy polityczno-społeczną mozaikę w Europie. Mitropa Cup, czyli pierwsze międzynarodowe rozgrywki klubowe na większą skalę w Europie, powstały po I wojnie światowej i rozpadzie Austro-Węgier. Proces ten odzwierciedlał dążenia narodowe wielu państw Europy Środkowej do ekspozycji własnych tożsamości oraz tendencje ujednolicania rozgrywek piłkarskich na kontynencie.
Po II wojnie światowej powstała UEFA oraz klubowe rozgrywki o Puchar Europy. Proces ten był egzemplifikacją zjawiska społecznej integracji po wielkiej traumie związanej z II WŚ. Naturalnie zbiegało się to z procesem politycznej integracji europejskiej, lecz integracja piłkarska Europy miała większy międzynarodowy wymiar – angażowała obie strony politycznego układu w Europie, czyli kraje bloku wschodniego oraz państwa zachodnie.
Kolejna wielka reforma europejskiego futbolu związana była z rozpadem ZSRR oraz przyspieszeniem procesów globalizacji i komercjalizacji w sporcie. Lata 90. XX wieku to nowy format rozgrywek UEFA, który odzwierciedlał zmiany społeczne, polityczne i mediowe w tamtym okresie.
Niedawny wielki kryzys społeczny i gospodarczy, spowodowany pandemią COVID-19, przyspieszył procesy zmian w europejskim futbolu. Problemy finansowe branży piłkarskiej, wywołane globalną epidemią koronawirusa, doprowadziły do bardziej stanowczego działania przez najbogatsze kluby piłkarskie. Bo w istocie taki proces obecnie obserwujemy: niektóre kluby piłkarskie wyrażają przekonanie, że są „większe” i „ważniejsze” niż sama UEFA, zatem rzucają wyzwanie monopoliście w kwestii zarządzania piłką nożną.
Futbol w Europie może przejść wielką reformę instytucjonalną, która skończy się marginalizacją pozycji UEFA. Taki los spotkał już kiedyś Mitropa Cup po innym wielkim kryzysie.
Co dalej?
Nie jest powiedziane, że UEFA szybko „uzna” projekt. Komunikat ze strony UEFA raczej będzie konfrontacyjny i jawnie atakujący A22 oraz „Unify League”. Szybciej projekt może „uznać” FIFA, jednak ten fakt będzie oznaczał jawne opowiedzenie się przeciwko UEFA i swoistą „wojnę na górze”. Spodziewam się więc gabinetowego wsparcia FIFA, ale bez potwierdzania tego na forum publicznym. Czeka nas przepychanka z udziałem Europejskiego Stowarzyszenia Futbolu (ECA, sojusznik UEFA), potencjalnie również z udziałem Komisji Europejskiej (KE), która także jest związana umową o współpracy z UEFA. KE i inne instytucje unijne (np. Parlament Europejski) nie mogą jednak promować łamania TFUE i orzeczeń TSUE. Niewykluczone więc, że instytucje UE nie będą publicznie wyrażać poparcia UEFA. Możliwe, że ograniczą się jedynie do „wspierania i poszanowania Europejskiego Modelu Sportu”.
Publiczna ofensywa i nowe ogłoszenie spółki A22 oznacza, że pewna grupa klubów już teraz nieformalnie zgodziła się na działanie i dołączenie do projektu „Unify League”. Bez takiego fundamentu A22 nie ogłaszałaby nowych pomysłów. Negocjacje lubią ciszę, więc na informację jakie to kluby trzeba będzie jeszcze poczekać. Nie ma też wątpliwości, że czeka nas wizerunkowa wojna UEFA i A22 o „rząd dusz”, czyli europejskich kibiców. A22 ma jednak jedną potencjalną przewagę – kluby i ich kibiców. Mogę sobie wyobrazić, że kilkanaście europejskich zespołów z olbrzymią bazą kibicowską na całym świecie wychodzi z rozgrywek UEFA: Ligi Mistrzów, Ligi Europy i Ligi Konferencji. Wówczas potencjał oglądalności spada, co oznacza spadek wartości transmisji oraz wartości marketingowej.
Nic nie jest dane na wieczność. Sojusz ECA z UEFA również nie musi być stały, jeśli się okaże, że kilkanaście najważniejszych klubów opuści szeregi ECA i publicznie oświadczy wejście do „Unify League”. W takim wypadku nad ECA również wisi widmo poważnego problemu wewnętrznego i instytucjonalnego.
Być może piłkę nożną czeka to samo, co koszykówkę w Europie. Mimo początkowego konfliktu, FIBA oraz Euroliga obecnie funkcjonują obok siebie z jasnym podziałem ról: kto organizuje rozgrywki reprezentacji narodowych, a kto najważniejsze międzynarodowe rozgrywki klubowe. Choć można kwestionować na ile Euroliga respektuje „Europejski Model Sportu”.
Innymi słowy – przed A22 jeszcze długa droga do pełnego uznania, ale zmiany w futbolu już się zaczęły. I nie dotyczy to formatu rozgrywek, ani kto z kim ile razy będzie grał. Dotyczy to instytucjonalnego kształtu futbolu w Europie. Nowy podmiot (niezależnie czy A22 czy ktoś inny), który wyłoni się z całego zamieszania, może w przyszłości wpływać na zmiany w samej grze.